przerasta mnie…

natłok myśli sprawia , że nie wiem jak opisać to co czuję. Każdy dzień sprawia mi wiele zmartwień. Odliczam minuty
aby w końcu się położyć i usnąć. Czasami chciałabym się już nie obudzić. A mam przecież kochającego męża i dwie wspaniałe
córki. Kocham ich mocno. Ale życie dorosłych jest bardzo ciężkie. Problemy finansowe przekładają się na rodzinne relacje.
Nie potrafię sobie z tym wszystkim poradzić.

To co się dzieje sprawia , że popadam w jakiś dziwny stan depresyjny. Nic mnie nie cieszy. NIc nie wywołuje u mnie uśmiechu.
Ten stan trwa już kilka miesięcy. I z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Nie widzę światełka w tunelu.

Zawsze sobie powtarzałam , ze jakoś dam radę. Ale te słowa znikają już w myślach.
Psychicznie szykuję się powoli na wielkie zmiany w swoim życiu, samodzielne życie zniknie na dłuższy czas.
Będziemy musieli wrócić mieszkać do rodziców. Nad czym ubolewam ogromnie.

Czuję , że stoję nad przepaścią. Wiele decyzji może mieć negatywny wpływ na nasze życie.
I tak wegetuję. Staram się aby dzieciaki nie odczuły tego co się dzieje, ale już powoli nie potrafię tak.
Na wszystkie zachcianki moich dzieci mam tylko jeden tekst: nie! nie mamy pieniążków.

jak wytłumaczyć dziecku , że rodzice nie mają pieniędzy? Dzieci tego nie rozumieją. One wymagają wręcz tego co chcą.
A jak nie dostaną tego to strzelają fochy i znikają u babć i dziadków.

Moje życie to jedna wielka bomba zegarowa.

Jedyne nad czym panuję to moja dieta. Chociaż gdybym nie musiała sobie wszystkiego odmawiać nie nazwałabym tego dietą.
Ale to mi akurat wyjdzie na dobre, skoro wszystko dookoła się wali, to chociaż popracuję nad zdrowszym trybem życia.
A to nic nie kosztuje.   i WR sprawdzają się najlepiej.

rerere…….